Historia Ryana Gracie

ryan

Ryan Gracie był jednym z najbardziej charyzmatycznych i kontrowersyjnych członków rodziny Gracie. W hołdzie temu fighterowi GRACIEMAG.com ponownie publikuje artykuł napisany przez Luca Atalla, który po raz pierwszy ukazał się w styczniu 2008 r w 31-szym wydaniu GRACIEMAG. Przetłumaczył: Krzysztof Łukaszewicz

Od małego mówił przyjaciołom, że umrze w wieku 33 lat.

Żył pełnią życia i zażywał ekstremalnych przyjemności, prowokował skrajne emocje i stąpał na krawędzie śmiertelnego niebezpieczeństwa. A mimo to wszyscy byliśmy zaskoczeni, wiadomością: Ryan Gracie zmarł we śnie, samotnie w celi 91-szego Departamentu Policji w Sao Paulo, wcześnie rano w sobotę 15 grudnia.

Świat bez niego nie będzie ten sam. Bo „Bestia” była wszechobecna. Wystarczyło wypowiedzieć jego imię i jak za sprawą magii, zjawiał się. Nie ważne czy w Japonii, Rio, Nowym Jorku czy na Hawajach. Zjawiał się z hukiem.

Pamiętam rok 1997, Pan-Amsy BJJ w Honolulu. Było to na długo przed jego debiutem w Pride FC, ale on był Ryanem na długo przedtem. Wyspa Oahu była za mała, więc wyruszył w morze. Wziął deskę surfingową i wypuścił się na rozszalałą zatokę Waimea. I co z tego?- powiedzą fani surfingu. Surfowanie gigantycznych fal Waimea na pewno nie jest dla każdego, ale jest wielu ludzi, którzy to robią. Dobrze- odpowiadam.

Tylko że Ryan NIE UMIAŁ surfować.
Wszedł do wody, trzy razy spróbował wskoczyć na falę i oczywiście zmiotło go za każdym razem. Mówił, że prawie się utopił, ale wyszedł z wody bez uszczerbku. W czasie tej samej podróży dachował samochodem i znokautował dwóch Hawajczyków jednym uderzeniem łokciem. Ale oprócz tych jego dwóch zwyczajów (uderzania łokciem i dachowania samochodem), są inne historie do opowiedzenia.

Przyjazd do Sao Paulo

Jego pierwszy samochód- czarny XR-3 Escort, wytrzymał jedną podróż. To była wspaniała podróż, ale jedna jedyna. Ryan w towarzystwie przyjaciela Alexandre Soca (Carneiro) opuścił Rio rano i skierował się w stronę Sao Paulo. Miał zaledwie 17 lat, ale brak prawa jazdy nie był dla niego przeszkodą. Zdarzyło się tak, że złapał gumę ponad 20 razy. Brzmi to jak kłamstwo, ale tak brzmi wiele historii z jego życia. Na początku płacił za naprawy, potem używał jako waluty ubrań od sponsora High-Level. Potem ubrania się skończyły a opony znów dziurawiły się. Pozostało mu tylko dać je do naprawy, a potem uciec bez płacenia. Tylko że, niewiele później, opony przedziurawiły się ponownie i trzeba było wracać do tego samego warsztatu i przekonać człowieka, żeby naprawił je ponownie. Było to łatwe zadanie dla kogoś urodzonego z taką charyzmą jak Ryan.

Jadąc z prędkością z jaką się poruszali podróż powinna zająć 3 godziny (normalnie 4), ale było już ciemno a Sao Paulo wciąż daleko. Ryan chciał się zatrzymać i odpocząć, ale Soca nalegał mówiąc, że są już „prawie na miejscu”. „Dobra, w takim razie budź mnie na zakrętach” powiedział Ryan a Soca się zgodził. Szalony plan działał przez chwilę, aż Soca też zasnął. Zjechali ze zbocza, samochód przekoziołkował kilka razy a Ryan w tym czasie krzyczał: „Mówiłem ci, gnojku, mówiłem ci.”
„Chciałem tylko, żeby to się już skończyło żeby móc skopać mu tyłek”, wspominał Ryan opowiadając tę historię. „Ale zrobiło mi się go żal, bo w wypadku rozwalił sobie kolano”. Ich przybycie do Sao Paulo- gdzie Ryan miał się później osiedlić, otworzyć swoją akademię, zdobyć rzesze fanów i wrogów- było triumfalne: jechali ciągnięci przez lawetę.

Tajna broń

Jest wiele historii opisujących słynny cios łokciem, ulubioną technikę Ryana, którą usystematyzował poprzez praktykę poza laboratorium. Lub, zostawiając żargon naukowy, doprowadził do perfekcji w realnym świecie- w walkach ulicznych. Czarny pas Jorge Pereira zna wszystkie szczegóły. „Ryan był dobrym kolegą mojego szwagra, Paulo Guillobel, mieszkał nawet u niego jako dzieciak. Ale pewnego dnia 1998 pokłócili się o dziewczynę i umówili na walkę, za zamkniętymi drzwiami akademii, aby rozstrzygnąć spór. Miało to być w Gracie Barra ale w tamtym czasie Carlinhos [wujek i nauczyciel Ryana i nauczyciela Guillobela Jorge Pereira] wspinał się ze mną i Vitorem Belfortem na górę Gavea.

Przybyliśmy na miejsce późno i walka już trwała na ulicy przed akademią. Jako że byli przyjaciółmi nie wyglądało to na prawdziwą walkę i nie działo się zbyt wiele- Ryan był na górze w gardzie Guillobela. Walczyli bo tak zapowiedzieli publicznie. Rytm był tak powolny, że w trakcie trwania walki Ryan zaczął się kłócić z Jorge.
Carlinhos postanowił ich uspokoić. Żeby nie przesądzać o zwycięstwie żadnego z nich zasugerował: „Jeśli obaj wstaniecie, to koniec, tak?” Obaj się zgodzili. Guillobel odepchnął Ryana i wstał. Jorge podszedł do Ryana porozmawiać o tym, co tamten powiedział do niego w czasie walki. Nie było rozmowy, Jorge dostał łokciem i zaskoczony osunął się na kolana.

Godzinę później, Ryana już nie było a Jorge poszedł do Carlinhosa. Chciał wyrównać rachunki. Ostatecznie dogadali się i nie było dalszej części tego zajścia. Ale tam w garażu w domu swojego mistrza, wciąż wściekły Jorge wzruszył ramionami, podrapał się w podbródek i przyznał: „Szacunek dla dzieciaka za ten łokieć”.

Debiut za 150000 dolarów

Rok 2000 miał był kluczowy w życiu Ryana. Za udział w bójce w klubie Ilha dos Pescadores w Rio Ryan spędził 17 dni w areszcie oskarżony o dźgnięcie nożem twardziela o pseudonimie Chuck Norris.

W wywiadzie opublikowanym w 39 numerze GRACIE Magazine powiedział, że nie dostawał tam prawie jedzenia i dzielił celę z 35 więźniami. Mimo to dał sobie radę:
„Nie zaczepiali mnie; siedziałem sobie spokojnie w kącie. Traktowali mnie dobrze, rozdałem trochę autografów i t-shirtów, zarówno więźniom jak i policjantom.”

Doświadczenie go jednak wystraszyło:

„Nigdy nie chcę tam wracać, mam nadzieję, że nigdy nie wrócę do takiego miejsca” powiedział.

Słysząc to zapytałem, czy oznacza to zmianę jego sposobu bycia.

„Nie, nie zmienię swojego zachowania, ale przestanę odpowiadać na prowokacje i nie będę kończył w takim bagnie.”

W tamtym czasie Ryan miał już pewne wyniki w zawodach jiu-jitsu, setki bójek ulicznych i był dosyć zanany w tych kręgach. Ale nie miał jeszcze kariery zawodowej.
Poprosił mnie wtedy, żebym załatwił mu walkę w Pride. Managerowi Renzo- Koichi Kawasaki- spodobał się ten pomysł. Ale nie jego bratu. Sądził, że Ryan nie jest jeszcze gotowy, chciał przesunąć to w czasie. Ale Ryan nalegał i Renzo ustąpił.

Bez rekordu, dwa tygodnie po swoich 26 urodzinach, zadebiutował w sierpniu 2000r. za gażę w wysokości 150.000 dolarów- średnio pięć razy więcej niż znani brazylijscy fighterzy dostawali za występ na tej największej wówczas gali na świecie. Kiedy szedł do ringu japoński konferansjer zapowiedział go jako największego ulicznego wojownika rodziny Gracie. Nie było w tym przesady. Mówiąc przez mikrofon opowiedział, jak w jednej z walk odgryzł przeciwnikowi ucho. To też nie kłamstwo.

Wspomniana walka, w której zmierzył się z Tico z Amazonii, to klasyka Youtube. W trakcie walki poskarżył się, że jego przeciwnik ciągnie za palce. Powiedziano mu, że to walka bez zasad. Więc zrobił, to co podpowiedzieli mu jego ludzie: „Odgryź mu ucho!”. Ucho nie odpadło całkiem, ale ugryzienie znalazło się w jego CV. Zbuntowana japońska młodzież natychmiast zaczęła identyfikować się z Ryanem. W czasie gal dbał o to, żeby przywitać swoich fanów, również w czasie wychodzenia do ringu. Był otaczany tysiącami fanów czekających na autografy, zdjęcia, pamiątki. Był idolem. Profesjonalne zobowiązania zmusiły Ryana do intensywniejszego treningu. Jego dotychczasowe życie pełne imprez, podróży i kobiet musiało ustąpić miejsca jego programowi treningowemu. Nie było innego wyjścia- gdyby nie trenował nie mógłby walczyć.

Był prawdopodobnie jednym z najbardziej utalentowanych fighterów jakiego spotkałem i w tamtym okresie zrobił się lepszy technicznie i nauczył się stosować przynajmniej ułamek tego swojego wielkiego talentu. Jeśli podążałby tą ścieżką to mógł osiągnąć najwyższe szczyty. Ale walki przynosiły dużo pieniędzy a pieniądze- wygodne życie. Więcej imprez, więcej kobiet, więcej przyjemności. Miejsce na trening skurczyło się. I zanim zorientował się co się dzieje i zdążył nacisnąć na hamulec, gaz był już wciśnięty do dechy. I nie było jak się zatrzymać.

Ryan nie umarł

Między sierpniem 2000 i grudniem 2004 Ryan stoczył 7 walk, wszystkie w Pride, wszystkie przeciwko lokalnym idolom.
Najważniejsze momenty w jego karierze to wspaniały debiut, nokaut na lokalnej gwieździe wrestlingu, walka z Sakurabą, którą przegrał decyzją ale dzięki której zyskał jeszcze większą sławę; oraz kiedy reprezentował rodzinę Gracie w drużynówce Pride Bushido. Jeszcze inna chwila, którą zapamiętano to przeciągnięta balacha na Shungo Oyamie, judoce który okazał mu brak szacunku podczas konferencji prasowej. Ryan chciał, bezskutecznie, walczyć z mistrzem olimpijskim w judo Hidehiko Yoshidą. Wiedział, że ta walka uczyniłaby go jeszcze bardziej sławnym.

Kilka dni po jego śmierci jego największy wróg Jorge Macaco Patino powiedział gazecie Diario de Sao Paulo:

„Mimo że nie był może czołowym fighterem Ryan posiadał ogromną wolę walki, nie czuł strachu i nie pozwalał nikomu źle się traktować- Japończycy to kochali”. Macaco powiedział również, że szacunek Japończyków do Ryana i ich fanatyzm wobec niego robiły ogromne wrażenie. W ciągu 15 lat Ryan i Macaco walczyli około 10 razy. Walczyli na zawodach, w restauracjach, na galach MMA, w federacji Sao Paulo, na ulicy. Przez kilka lat mieli rozejm, ale potem wrócili do otwartej wojny.

I chociaż Macaco próbuje umniejszyć pozycję Ryana jako fightera to nawet on docenia jego popularność.
Rzeczywiście, wyniki Ryana to małe piwo w stosunku do tego co reprezentuje. Z jego siedmiu walki w Pride pięć było main eventami (dla porównania Rodrigo Minotauro miał również 5 walk w maineventach Pride ale walczył dla japońskich promotorów 21 razy). Nic dziwnego, że Ryan był 9 razy na okładkach GRACIEMAG i NOCAUTE.
Elvis Presley nie był może największym z muzycznych wirtuozów, ale nie przeszkadzało mu to być najpopularniejszym.
W 2005 roku Ryan właściwie podarł czek na pięć milionów dolarów, sumę którą Pride FC oferowało za rok jego usług- ale nigdy więcej już zawalczył.

Złap mnie jeśli potrafisz

Wraz z chwałą przyszło więcej pieniędzy, więcej zobowiązań, więcej napięcia, więcej obowiązków a narkotyki zdawały się być wentylem bezpieczeństwa. Największym problemem nie były być może narkotyki tylko leki i przede wszystkim alkohol. Zaczęło być jasne, że potrzebuje pomocy. Jego rodzina, przyjaciele, żona, uczniowie- wszyscy próbowali pomóc. On sam tez próbował, z całych sił. Spędzał dni, czasem tygodnie nie biorąc niczego, ale potem nachodził kryzys i to było silniejsze od niego.
Ryan nie był przyzwyczajony do bycia tresowanym i nie pozwalał się kontrolować. Kiedy górę brała jego podświadomość robił na co miał ochotę. Zawsze tak było. Jego ciało zdawało się niezniszczalne. Zawsze znajdował inną drogę żeby zakpić z systemu i o włos uniknąć nieszczęścia. Zawsze. Podczas karnawału w 2002 na imprezie rave w południowo-brazylijskim miasteczku Ibiraquera dostawał lanie od sześciu średnio-zaawansowanych uczniów ze szkoły Chute Boxe z Curitiby. Przekonałem ich, żeby wypuścili go z duszenia w którym się znalazł. Jego pierwszą reakcją kiedy już mógł oddychać było wezwanie na pomoc dwóch ochroniarzy: „Wy chłopaki jesteście ze mną” i chęć kontynuowania bójki. Wkrótce potem zjawili się jego uczniowie i zrobiło się gorąco. Ale on wyszedł z tego bez szwanku.

W porównaniu do Ryana bohater filmu „Catch me if you can” ( którego zagrał Leonardo DiCaprio) to grzeczny chłopiec, który ma areszt domowy i wymyka się z sypialni. Ryan był w stanie w mgnieniu oka przeanalizować sytuację i wybrać najlepszą drogę wyjścia z danej sytuacji. W szczycie paranoi- jednym z wielu ataków paniki- Ryan wyszedł z domu w piątek 14 grudnia 2007. Wydawało mu się, że ścigają go narkotykowe gangi Sao Paulo więc ukradł samochód, żeby uciekać. Mimo że był znakomitym kierowcą rozbił samochód o ławkę w parku- ta scena, pokazywana później w mediach dowodzi, że nie był już wtedy sobą. Próbował bezskutecznie ukraść kolejny samochód a później zatrzymał motocyklistę i chciał zabrać mu motocykl. Został obezwładniony przez tłum i aresztowany.

Rodzinny psychiatra odwiedził go w areszcie i przepisał mu koktajl z lekarstw w ogromnej dawce, które w połączeniu z narkotykami znajdującymi się w jego organizmie okazały się zabójcze. W wieku 33 lat i dwóch miesięcy Ryan zasnął by więcej się nie obudzić. Pomijając błąd lekarza, Ryan obiecał kiedyś, że nie da się więcej zamknąć. I choć to bolesne, to być może w tamtym czasie odpoczynek był najlepszym wyjściem dla Bestii. Legendy o przygodach Billy Kida, Jesse’go Jamesa, Virgulino „Lampiao” Ferreiry uwieczniły ich na zawsze. Jednak Ryan sam w sobie był legendą.

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także