Andrzej Kosecki po gali FA 5

kosecki

Przedstawiamy wywiad z Andrzejem Koseckim ( 1-5 ) po jego przegranej walce na gali Fighters Arena Home 5 na której został poddany w pierwszej rundzie przez Michała Andryszaka. Zawodnik Grota Trolli opowiada między innymi o swoich przygotowaniach do tego starcia i jaki wpływ na jego dyspozycję miała zmiana rywala na kilka dni przed galą.

Podczas Fighters Arena 5 wróciłeś po długiej przerwie do klatki, powiedz jak czułeś się w tej walce ?
Byłem trochę zbyt spięty, wpływała na to z pewnością także zmiana przeciwnika, który był oponentem zupełnie innego typu niż Maciejewski pod którego się przygotowywałem.
Jak wyglądały Twoje przygotowania do tego pojedynku ?
Wszechstronnie, ale nie nastawiałem się na przewracanie – Maja to świetny zapaśnik, niegdysiejszy medalista mistrzostw Europy a przy tym człowiek, który stosuje swoje zapasy w MMA jako chyba najważniejszy „As w rękawie” dlatego też stosunkowo mało przewracałem, a dużo robiłem stójki i walki gardą liczyłem na to, że poprowadzę walkę w stójce i brałem też pod uwagę, że mogę zostać przewrócony i będę musiał walczyć z
pleców. Kiedy dowiedziałem się, że moim przeciwnikiem będzie Longer koncepcja padła. Gdybym od początku
przygotowywał się pod niego, koncentrowałbym się na szybkim skracaniu dystansu, przewróceniach i walce z góry. Maja jest nieznacznie ode mnie wyższy, Longer ma 195cm. Ja mam 180. Sensowność mierzenia się z nim w stójce stała pod znakiem zapytania.
Jaki miałeś gameplan na tą walkę ?
W tak krótkim czasie ciężko mówić o solidnym gameplanie. Moje rozważania co do taktyki przed tą walką można skwitować krótko : „Przewracać czy nie przewracać? Oto jest pytanie” pytanie to było trudne, ponieważ przygotowywałem się pod zupełnie innym kontem, na dodatek pomimo, że aktualnie jestem zdrowy, to pamięć względnie niedawno przebytych poważnych kontuzji sprawia, że ciężko mi przewracać na 100% i podświadomie wchodzę zbyt zachowawczo, zbyt asekuracyjnie, na pewno ma na to wpływ również to, że właśnie wchodząc w nogi naderwałem drugi mięsień piersiowy (pierwszy był wcześniej urwany przy treningu siłowym, konieczne było szycie które dało dobre rezultaty fizyczne – dziękuję tutaj prof. Fabisiowi który mnie operował, wykonał naprawdę dobrą robotę. Drugie naderwanie było mniejsze i chociaż również proponowano mi operację to nie zdecydowałem się na nią i obecnie mam w obu mięśniach pełną siłę. Sęk w tym, że drugie naderwanie (drugiego mięśnia piersiowego – przyszytemu nic się nie stało) nastąpiło właśnie przy zejściu do dwóch nóg, które wcześniej stanowiło moją koronną technikę.Kiedyś usłyszałem zdanie, że kontuzje najdłużej leczą się w głowie – teraz wiem, że to prawda. Dodam też, że nad swoim zdrowiem wykonałem dużą pracę, udało mi się wyleczyć również przewlekłe, ciągnące się wcześniej kilka lat silne stany zapalne w prawym kolanie, biodrze i łokciu. Obecnie jest naprawdę
dobrze, ale też dużo bardziej niż kiedyś liczę się z możliwością urazu, co jest rozsądne, ale bywa dużym
utrudnieniem gdy chodzi o wynik.
Pierwotnie miałeś zmierzyć się z Adamem Maciejewskim, który z powodu kontuzji musiał zrezygnować z walki, ostatecznie Twoim rywalem był Michał Andryszak, jak możesz porównać tych dwóch zawodników ?
Myślę, że porównałem ich w sposób wyczerpujący odpowiadając na jedno z poprzednich pytań.
Jak przyjąłeś informacje o tym że nie zawalczysz z Adamem Maciejewskim ?
Nie byłem zachwycony, ale co można poradzić na losowy przypadek jakim jest kontuzja? Każdy żeglarz zna kapryśność wiatrów, każdy wyczynowy sportowiec rozumie czym jest fizyczny uraz.
Kiedy organizator powiadomił Cię o zmianie rywala ?
Kilka dni przed walką była mowa o takiej możliwości, ale aż do oficjalnego ważenia miałem nadzieję, że dojdzie do zaplanowanej uprzednio walki. Nagła zmiana z pewnością nikomu nie była na rękę, zwłaszcza, że chodziło o zmianę gwiazdy wieczoru, osoby popularnej w Kraśniku. Gdybym powiedzmy – to ja się kontuzjował i mnie a nie Maję wymieniono by przykładowo na Longera, to byłby to znacznie mniejszy problem zarówno dla publiczności jak i dla organizatorów.
Czy dostałeś jakieś zapewnienia od organizatora że ta walka może się odbyć na jakiejś z najbliższych gal ?
Chyba nie rozmawialiśmy na ten temat. Wymiana zawodnika w tym konkretnym momencie skupiła całą moją uwagę, wszystko działo się dosyć szybko
Jakie masz plany na najbliższy czas ? Masz już jakieś propozycje kolejnych walk ?
Organizator mówił, że jest zainteresowany dalszą współpracą, osobiście rozważam zejście do wagi półciężkiej, w wadze ciężkiej jestem raczej mały. Longer miał 15cm i 15kg więcej. Mimo tej różnicy, widziałem że zwinnie porusza się w stójce i jest lekki na nogach. Przy metr osiemdziesiąt i stu kilogramach jestem mały w tej kategorii. Na dodatek waga ciężka to większe przeciążenia i większe ryzyko kontuzji. Poza MMA chciałbym też wznowić starty w Grapplingu i Submission Fighting, to bardzo fajne dyscypliny sportu, myślę również żeby w tym roku powalczyć w Sanda, byłaby to ciekawa odskocznia i trochę więcej nacisku na typową stójkę – kontuzje i obawa przed ostrym przewracaniem spowodowały, że zrobiłem w tej płaszczyźnie spore postępy i chciałbym to dalej szlifować. Co zaś do zawodowego MMA to zauważ, że pierwszą z sześciu zawodowych walk stoczyłem wiosną 2004,czyli prawie dziewięć lat temu. Nie szukałem żadnej z tych walk, po prostu nagle pojawiała się propozycja… A ja lubię czasem chwycić przygodę i bardzo lubię trenować, więc praktycznie zawsze jestem w formie, choć niektórzy uważają, że nie powinienem. Ja po prostu bardzo lubię trenować, prowadzę też zajęcia w swoim klubie oraz regularnie trenuję z obojgiem rodziców w naszej domowej salce 5x5m maty z materacami na ścianach, to taki styl życia. Mógłbym zrezygnować ze startów, ale trenować będę zawsze – przynajmniej tak mi się wydaje z obecnej perspektywy. A pewnie będę miał z kim, bo już teraz bawię się w zapasy ze swoją córką, która niedługo – w marcu – skończy trzy lata. Rywalizacja nie jest dla mnie najważniejsza.

Dziękuję za wywiad..

Pozdrawiam wszystkich, którzy pomogli mi w przygotowaniach do tej gali, jak również tych, którzy pomagają mi cały czas. Przede wszystkim dziękuję rodzicom, którzy nadal regularnie ze mną trenują, bardzo lubię nasze rodzinne treningi. Jako ciekawostkę dodam, że wszyscy jesteśmy wegetarianami, ja sam od wczesnego dzieciństwa, a dokładniej od czwartego roku życia. Jest to spowodowane świadomością, że zwierzęta to nasi mniejsi bracia i siostry i tak naprawdę niewiele się od nas różnią. Człowiek jako istota wszystkożerna ma możliwość wyboru – czy naprawdę musimy utrzymywać niezliczone „obozy zagłady” produkujące masowo spożywczą padlinę dla milionów bezwzględnych smakoszy? Nie jest to konieczne, a na dodatek jest niekorzystne z ekonomicznego punktu widzenia – dodam, że mam tutaj na myśli koszta jakie ponosi ludzkość i przyroda a nie domowe budżety. Dziękuję też organizatorom za to, że mnie zaprosili oraz firmie Poundout Gear która ubrała mnie w wygodne ubrania o wysokich walorach estetycznych.
Pozdrawiam też członków mojego klubu Grota Trolli w Zduńskiej Woli. Założyliśmy go 30.XI 2010 roku i myślę, ze to świetne, klimatyczne miejsce z dobrą matą, gdzie można dobrze potrenować.

A na deser pamiętna walka z Robertem Trzcionką na Pucharze Polski Grapplingu w Szczecinie 🙂

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także